Małe lepsze od Wielkich w derbach Borek!

Małe lepsze od Wielkich w derbach Borek!

LZS BORKI WIELKIE 0:2 LZS Borki Małe

0-1 29 min. Paweł Jung

0-2 74 min. Bartosz Małyska

LZS BORKI WIELKIE: Michał Przeniczny - Łukasz Bensz, Mateusz Czołkos (46' Łukasz Matusek), Mateusz Hałupka, Tomasz Kaliciak, Szymon Kochański, Rafał Lizurej (62' Dariusz Matusek), Piotr Nowak, Patryk Pietruska (46' Patryk Sikora), Łukasz Warzecha, Kewin Zug (52' Damian Brodacki).

LZS Borki Małe: Piotr Wojsa - Józef Bardosz (73' Dariusz Dawid), Kamil Grobelny, Paweł Jung, Mariusz Kaczmarek, Artur Lesik, Bartosz Małyska, Krzysztof Plewnia, Krzysztof Respondek (88' Damian Pawełczyk), Tomasz Wiendlocha, Patryk Włóczyk (65' Rafał Mendecki).

Żółte kartki: Brodacki - Jung, Bardosz, Grobelny

Sensacja, rozgoryczenie, brak skuteczności, niewykorzystany rzut karny i zaczarowana bramka przeciwników. To tylko niektóre słowa, które oddają to co się wydarzyło w niedzielnych derbach pomiędzy LZS Borki Wielkie a LZS Borki Małe. Przed spotkaniem faworyt był jeden - nasza drużyna, która nie pozwoliła sobie z odwiecznym rywalem na porażkę od 1274 dni! 

Od początku spotkania Borki Wielkie miały inicjatywę, a pierwszą groźną sytuację stworzył Łukasz Warzecha, który otrzymał podanie z głębi pola od Tomasza Kaliciaka i w sytuacji sam na sam z bramkarzem zmarnował pierwszą stuprocentową sytuację w meczu. W kolejnych minutach raz za razem atakowaliśmy na bramkę przeciwnika, lecz wszystko kończyło się na fatalnym wykończeniu. W 29 minucie drużyna z Borek Małych przeprowadziła pierwszą akcję pod naszym polem karnym i co się okazało zakończoną bramką i sensacyjnym prowadzeniem naszego rywala. Precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Paweł Jung a piłka wpadła tuż przy słupku obok wyciągniętego jak struna Michała Przenicznego. Po straconej bramce to drużyna z Borek Wielkich dalej prowadziła grę i stwarzała kolejne sytuacje, które po raz kolejny zostały fatalnie marnowane. Najlepszym przykładem może być niewykorzystany rzut karny, odgwizdany po zagraniu ręką przez jednego z obrońców. Do jedenastki podszedł Łukasz Bensz, który wykonał silny strzał a futbolówka powędrowała wysoko nad poprzeczką... Wynik do przerwy nie uległ zmianie, a licznie zgromadzeni kibice nie dowierzali z sytuacji i wyniku niedzielnych derbów mając nadzieję, że druga połowa będzie lepsza w wykonaniu gospodarzy, którzy zaczną wykorzystywać sytuację bramkowe.

Druga połowa to ponowna dominacja Borek Wielkich pod bramką rywala, ale znów masa niewykorzystanych sytuacji, które można powiedzieć nie były stuprocentowe, ale... no właśnie brakuje cyfry i słów aby to opisać. Szanse na odrobienie strat marnowali Łukasz Warzecha, Tomasz Kaliciak, Piotr Nowak a na przeszkodzie stawał świetnie dysponowany w tym dniu bramkarz gości Piotr Wojsa, który do tej pory zastanawia się pewnie jak wybronił strzały w niektórych sytuacjach. Gdy nasz zespół bił głową w mur aby zdobyć bramkę, drugą sytuację w meczu stworzyli sobie Borki Małe, które zdobyły prowadzenie na 0:2 po strzale Bartosza Małyski. Druga stracona bramka podcięła skrzydła naszym zawodnikom i wynik do końca już nie uległ zmianie mimo kolejnych prób, sytuacji i niestety ponownie niewykorzystanych sytuacji.

Nie wystarczy grać, kreować sytuację bramkowe, tylko trzeba jeszcze strzelać bramki. Nasza drużyna przegrała jeden z najważniejszych meczów w sezonie, który jest inny niż wszystkie pozostałe spotkania. Po meczu było widać smutek, żal i załamanie wśród zawodników, trenera, prezesa jak również wszystkich sympatyków naszego klubu. 

"Zamiast wygrać wysoko, przegrywamy – mówi Krzysztof Meryk, trener LZS-u Borki Wielkie. – Albor był dwa razy pod naszą bramką, miał półtorej okazji, a strzelił dwa gole. My za to marnowaliśmy hurtowo okazje. Łukasz Bensz przestrzelił w dodatku karnego… Cały mecz byliśmy na połowie przeciwników, oddaliśmy mnóstwo strzałów, ale bramkarz gości spisał się bardzo dobrze"

To spotkanie potwierdziło, że derby rządzą się swoimi prawami oraz stare piłkarskie powiedzenie, że nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić. Wyżej notowany zespół, zdecydowany faworyt przegrał z ostatnim zespołem tabeli przed tą kolejką. Porażka bardzo boli, ale przed naszą drużyną jeszcze wiele spotkań do końca sezonu i trzeba się otrząsnąć po tak bolesnej porażce i walczyć w każdym kolejnym meczu o punkty.

Tomasz Kaliciak

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości